Coraz częściej mówi się o konieczności zmian w systemie szkolnictwa wyższego. Wśród najczęściej pojawiających się diagnoz wyższej edukacji dominują dwie. Pierwsza zaleca większe powiązanie programów nauczania z gałęziami gospodarki. Jest to de facto droga uczynienia z uniwersytetów wyższych szkół zawodowych. Druga diagnoza jest dla szkół wyższych mniej łaskawa. Wskazuje ona na przestarzałość obowiązującego modelu szkolnictwa wyższego. Jej zwolennicy uważają, że współczesny rynek usług rynek dysponuje bogatą ofertą edukacyjną, usytuowaną poza krwiobiegiem uniwersyteckim, funkcjonującą znacznie lepiej, niż on. Twierdzą również, że w niedalekiej przyszłości, i w sposób ewolucyjny, zastąpi on dotychczasowy system szkolnictwa wyższego.

O przyszłości uniwersytetów decyduje przede wszystkim rynek pracy, który określa kierunki rozwoju edukacji, a w konsekwencji wpływa na zmiany w programach nauczania (przy okazji warto zapoznać się z raportem World Economic Forum „The Future of Jobs”). Wielu analityków szkolnictwa wyższego wprost mówi o końcu akademickości w jej dotychczasowym wydaniu. Coraz częściej wskazuje się na konieczność poszukiwania rozwiązań, które zapewnią równowagę między teoretycznym i praktycznym wymiarem kształcenia.

Niektórzy analitycy uważają, że przyszłością szkolnictwa wyższego jest przekształcenie dotychczasowego modelu kształcenia w model zorientowany na wyzwania (challenge-driven education). Opiera się on na dostosowaniu programów edukacyjnych i badawczych do współczesnych globalnych wyzwań (określonych chociażby przez ONZ w postaci 17 celów zrównoważonego rozwoju). Model zorientowany na wyzwania to system edukacji, która przekracza tradycyjne granice dyscyplin, to model, który stawia na łączenie tzw. kompetencji twardych i miękkich. Zorientowany przede wszystkim na zrozumienie problemów oraz na kształtowanie umiejętności ich kreatywnego rozwiązywania.

Czy zarządzający szkolnictwem wyższym są w stanie zrozumieć wyzwania wynikające z nadchodzących zmian? Czy uznają, że dotychczasowy model edukacji, którego celem jest wyposażenie w wiedzę i narzędzia, którym przypisuje się wartość uniwersalną i ponadczasową, jest modelem przestarzałym i nieefektywnym? Czy będą potrafili spojrzeć szerzej na problem edukacji i zrozumieją, że system edukacji to element całego ekosystemu usług zależnych od siebie i wspierających się wzajemnie? Patrząc na nasze lokalne podwórko, mam wątpliwości. Będę się jednak temu przyglądał z ciekawością.